Przerwa! ; )

Ogłaszam wszem i wobec, że blog zapadł w sen zimowy... choć w sumie nie ma jeszcze zimy. : p
Nie umarłam, on też się wybudzi.
Jednak nastały ciężkie czasy, nie mam wystarczającej motywacji do równoczesnej walki z krótkimi lodowatymi dniami, tworzeniem projektów na studia, przygotowywaniem się do egzaminów i ogarnianiem czegoś sensownego na bloga.
Z resztą z wiekiem staję się chyba coraz bardziej ciepłolubna, więc moje 'stylizacje' ostatnio nie mają wyglądać, a jedynie sprawić, żebym nie zamarzła na przystanku, dlatego przerwa będzie chyba korzystna dla wszystkich. 
Swój powrót, na który i tak nikt nie będzie czekał :p wyznaczam na końcówkę stycznia, kiedy to pewnie nadal będzie zimno, ale chociaż nierówną walkę z uczelnią będę już miała za sobą. : D
Dziękuję za uwagę i do zobaczenia! ; )

Przeemyśl to!

Doobra, powinnam właśnie robić coś na uczelnie, ale ile można przetrzymywać zdjęcia na komputerze i nie zrobić z nich użytku?! : p

Udało mi się wywiązać z obietnicy złożonej w ostatnim poście, mam dla Was masę zdjęć z Przemyśla i jego okolic. Co wiąże się z tym, że powstaną dwa wyjazdowe wpisy - ten będzie typowo outfitowy, natomiast drugi podróżniczy. : )

Cztery dni długiego weekendu zleciały jak szalone, razem z moim ukochanym Kubrielem i mamuśką, (której nigdzie nie widać, ale gdzieś tam biega swoimi ścieżkami z aparatem i przy okazji pstryka nam zdjęcia) zwiedzaliśmy i leniuchowaliśmy, oczywiście esej, który miałam do oddania 12.11 jakoś się nie napisał, a angielski się nie nauczył. Ale stwierdziłam, że taka okazja nie zdarza się co tydzień i moja kariera naukowa jakoś przeżyje to zaniedbanie. : D


Aa! Dodam jeszcze tylko, że jestem z siebie dumna, bo złaziłam cały Przemyśl i zamek w Krasiczynie w tych oto butach, a dla mnie to nie lada wyczyn! Chociaż przyznam, że pod koniec miałam ich już serdecznie dość. : D


Tak sobie myślę, że całkiem ciekawą opcją byłoby dodawanie w opisie zestawu cen poszczególnych jego elementów... Nie chodzi tu o szpan typu 'ile to nie wydaje na ciuchy', wręcz przeciwnie, chciałabym Wam pokazać, że nie trzeba wydawać fortuny, żeby dobrze czuć się w swoich ubraniach! Mam też świadomość tego, że pozwalanie na zaglądanie sobie do portfela, może skończyć się upierdliwymi komentarzami... ale wierzę w Was. : p

Co i jak: 
Sweter - no name - sh - 10 zł
Top - C&A - 15 zł
Spodnie - no name - 60 zł
Buty - H&M - allegro - 55 zł
Czapka - Terranova - 20 zł
Torebka - no name - sh - 8 zł
Koszt całego zestawu = 168 zł

I co Wy na to?
Myślę, że np. w Zarze nie kupiłabym za taką cenę nawet podobnego swetra. ;)







Chyba coś tu sobie śpiewałam, ale tego typu zdjęcia nie powinny być już dla Was zdziwieniem. : D












ENJOY! : )


Wpisowy śmietnik! ( :

Dzisiaj mam dla Was wszystkiego po trochu. : )

Może zacznijmy od tego, że w moim pokoju pojawiło się takie oto wieszadło na ubrania z IKEI. Jeszcze nie do końca wiem, gdzie chcę je postawić, więc aktualnie stoi na środku i czeka na przemeblowanie. : p
No doobra, nie jest takie samo... moje ma półeczki w kolorze wrzosu, bo uznałam, że białe długo by takie nie pozostały.

Jest wieszak, to muszą być i ubrania.
Ostatnio odkryłam, że żaden z moich swetrów nie pochodzi ze zwykłego sklepu, wszystkie wyhaczyłam w sh. Obok t-shirtów i topów to dla mnie część garderoby, którą najłatwiej upolować w lumpie. : )

I tak, bordowy wielgaśny sweter z kapturem kosztował mnie 10 zł, a pozostałe dwa po 2 zł/szt.
Co do białego, nie jestem pewna, czy będę go nosić, ale był tak 'inny', że nie mogłam go nie wziąć za tak śmieszne pieniądze! : p





DALEJ!
W poprzednim poście zdradziłam Wam, że po sprzedaży parki, szukałam czegoś nowego na zimę, w tym celu wybrałam się do Ptaka i kiedy już myślałam, że przegrałam tę bitwę, moim oczom ukazał się piękny płaszcz!
Właściwie piękny jest w nim futerkowy kołnierz, bo reszta jakaś nadzwyczajna nie jest. Trzeba też przyznać, że jest świetnie uszyty!


W przymierzalni spędziłam chyba pół godziny, przypadek okazał się ciężki. : p
Czy to na pewno to, czy nie jest zbyt elegancki?
Ostatecznie wygrał, przekonał mnie do siebie jeszcze jedną fajną opcją, mianowicie, futerko jest odpinane i można je nosić jako kamizelkę!


I płaszczyk bez futerka.


+ Pierwsze zimne dni utwierdzają mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam sprzedając parkę, bo już nawet w mojej mieścince pojawiło się chyba z 10 identycznych! : o
Jednak kupowanie w sieciówkach to duże ryzyko. : DD

Ostatnia zakupowa rzecz, to patefon!
Zdecydowałam się na xperię M2(białą), kusił mnie galaxy S4, ale kiedy usłyszałam, że pierwsza z nich ma bardzo dobre rezultaty, jeśli chodzi o wytrzymałość baterii, postanowiłam spróbować, bo przy moim ciągłym 'coś robieniu', to bardzo istotna sprawa. : )


Na zakończenie chcę Wam jeszcze powiedzieć, że jutro wyjeżdżam na długi weekend do rodzinki pod Przemyśl, więc mam nadzieję, że przy okazji zwiedzania i spacerów narobię masę zdjęć na bloga! : )


A i jeszcze jedno! Wiem, że nie do końca wychodzi mi aktywne prowadzenie bloga, ale moje luzackie studia przestały być ostatnio takie luzackie... : D
Zbiegło się kilka terminów i musiałam skupić się na robocie. ; )

A teraz wracam do lektury! <3


ENJOY! : ))

Hej, hej, hej!

Jestem! 
Chociaż moja obecność wiąże się z drobnym przekrętem. : p
Ostatnio kompletnie nie mogę wybrać się na zdjęcia... pogoda, czas, obowiązki - wszystko jednoczy się przeciwko mnie. Dlatego zdecydowałam się zanurkować w moim folderze z różnościami  i wyłowić dla Was coś z ubiegłej jesieni. ; )

Pora roku się zgadza, ja nadal ta sama, ze zdjęć jestem zadowolona, na tym blogu mają swoją premierę, a zestaw założyłabym nadal bez najmniejszych oporów, więc myślę, że jakiegoś wielkiego blogowego grzechu nie popełniam.

Może tylko ilość trochę nietypowa jak na mnie, bo sześć zdjęć, to dość uboga wersja, ale niestety tamtego dnia robiła się już szarówka i dalsze pstrykanie nie miało sensu. ; )


Co do mojego cudownego życia - jakoś leci! : )
Do pracy jeszcze się nie pofatygowałam, na zajęcia chodzę... jeśli tylko dam radę rano zwlec się z łóżka. ; p

Pół wczorajszego dnia spędziłam w Ptaku na poszukiwaniach idealnego okrycia wierzchniego na zimę. Jadąc tam, sama nie widziałam, czego chcę, miałam tylko w głowie pewne wytyczne, których starałam się trzymać - ma być ciepłe, nie być parką, ani niczym pikowanym i nie chcę widywać tego na co drugiej osobie (mam złe doświadczenia z moją ostatnią parką z Bershki)! ; )
Czy mi się udało?
Dowiecie się w kolejnym poście. : p


Co do zestawu - sweterek z kołnierzykiem i spódnica pochodzą z Mohito, koturny to H&M, a  filcowa torebka jest pamiątką z Zakopanego. ; )




ENJOY! : )

Kamera, światła, akcja!

Czeeeść Wam! : )
Ostatni wpis swoją premierę miał już kawałek temu, ale myślę, że się nie pogniewałyście. : p
Mam ambitny plan, aby w sobotę pstryknąć (o ile pogoda pozwoli) czekający już na to set, a tymczasem przychodzę do Was z kolejną fotorelacją. Tym razem możecie podziwiać moimi oczami cuda, które działy się na łódzkim Light Move Festivalu
Byliście, widzieliście, a może chociaż słyszeliście coś na ten temat?
Lubię takie imprezy, kocham kiedy coś się dzieje, a ja mogę przejść się po mieście i podziwiać to, nad czym specjalnie dla nas napracowali się inni. 
Nie będę komentować, że to mogłoby być lepsze, a tamto było świetne.
Staram się cieszyć z małych rzeczy, więc po każdym tego typu doświadczeniu pozostaje we mnie masa miłych wspomnień (no chyba, że coś jest już kompletną klapą!). : )) 

Wpis postanowiłam urozmaicić kilkoma animowanymi gifami, żeby nie było tylko light, ale i move. : p Jako ciekawostkę dodam, iż pierwszy z nich składa się aż z 38 zdjęć! ; )





















A na zakończenie co?
Oczywiście wizyta w Manekinie! <3
Bo nie potrafię przejść obok niego obojętnie. : )



Tym razem mój wybór padł na naleśniora ze szpinakiem, mozarellą i kurczakiem!
Ale oczywiście najpierw obowiązkowo delektowałam się kremem z borowików. <3